Mleko w kulturystyce

mlekoJednym z mitów czasu przeszłego była instytucja mleka. Mleko było przedstawiane nam już nie jako zwykły produkt spożywczy, ale niemal boska ambrozja, przepełniona łatwo przyswajalnymi składnikami i chroniąca przed większością czyhającego na nas zła. Kulturyści tacy, jak Larry Scott twierdzili, że za ich sukces odpowiada przede wszystkim spożywanie dużych ilości mleka i jego przetworów W ogóle wszyscy fani żelaza w pogoni za wyższym spożyciem białek w pierwszej kolejności udawali się do spożywczaka po mięcho, mleko i jaja, a nie do zaprzyjaźnionego „dila” po „zestaw mocy” oraz do sklepiku z odżywkami. Obecnie o tej ambrozji mówi się co najmniej dwuznacznie, przede wszystkim za sprawą rosnącej coraz bardziej bazy danych z badań naukowych. W ich trakcie specjaliści dowodzili, że oprócz wielorakich pozytywnych wpływów mleko ma także swoje minusy, że w pewnych okolicznościach jego spożywanie może nie być zbyt korzystne, ani pożądane. Jest sprawą oczywistą, że – jak większość rzeczy –    także mleko ma swoje pozytywy i negatywy. Problem leży w tym, że byliśmy zbyt długo karmieni jedynie pozytywami, a negatywów nie znano lub mówiono o nich bardzo niewiele.
Już na samym początku naszego istnienia uważny obserwator zauważy, jak niedoskonałe jest mleko krowy. Większość dzieci jest karmiona mlekiem matki, które oprócz bogatej zawartości substancji odżywczych oraz wysokiej kaloryczności zawiera też siarę, która wpływa na rozwój i zwiększanie możliwości układu odpornościowego dziecka. Takie dzieci chowają się zwykle zdrowo, bez problemów. Wystarczy jednak, że dziecko – z różnych powodów – będzie musiało przejść na pokarm sztuczny, przygotowywany na mleku krowim, by od razu zauważyć różnicę. Bez wspomagania układu odpornościowego, bez ochrony, jaką zapewnia mleko matki, noworodek jest bardziej niż zwykle narażony na alergie, występowanie stanów zapalnych i innych nawracających się schorzeń. Dopiero niedawno udowodniono, że mleko krowie jest bardzo silnym alergenem i odpowiednio szybko nie ujawnione, może bardzo poważnie szkodzić rozwijającemu się organizmowi. W społeczeństwach, w których jedną z podstaw diety jest mleko kozie lub bawole, sytuacja może wyglądać odrobinę inaczej. Niestety, w naszym wykorzystujemy przede wszystkim mleko krowie i niewiele wskazuje na to, by mogło się to szybko zmienić.
Przykład ten jest tylko jednym z wielu, jednak dobrze pokazuje sytuację – dotychczasowe zachwyty nad mlekiem okazują się co najmniej nieuzasadnione.

W swojej karierze próbowałem już : zestawiać się na mleczko sojowe, jednak muszę przyznać, że trudno jest oprzeć się zestawowi z dużego kawałka szarlotki i szklanki mleka. Wydaje mi się, że mleko po prostu pasuje do niektórych rodzajów żywności, jest najlepszym z wyborów. Tym niemniej znając odkrycia naukowców dotyczące tego płynu zdecydowanie nie próbowałbym wypijać jego dziennie 4 litrów, jak to robił swego czasu Larry Scott.Obecnie przynajmniej wiemy, skąd brała się tak wysoka użyteczność, efektywność mleka, mimo jego stosunkowo niewysokiej zawartości białek (ich BV jest znacznie wyższe). Inną tajemnicą, o której obecnie wiadomo więcej, jest zawartość IGF-1 oraz jego wpływ na umięśnienie.