Czytałem w jednym piśmie, że suplementy zawierające enzymy trawienne są bardzo dobre. Czy powinienem ich używać?
Najczęściej takie wymysły na pierwszy rzut oka wyglądają interesująco, ale po pewnym czasie okazują się niewypałem. Tak jest i w tym przypadku – pudło!
Wszyscy wiemy, że enzymy są nam potrzebne, by makroelementy takie jak cukry, białka i tłuszcze zamieniły się w mikroelementy, które spożytkuje następnie ciało. Wiemy, że możliwości enzymatyczne każdego organizmu są ograniczone – jeśli budujesz masę, to chcesz mieć pewność, że rzeczywiście trawisz dobrze to, co zjadłeś. A zatem kulturysta na wysokobiałkowej diecie może sięgnąć po enzymatyczne suplementy, bo chce jak najefektywniej trawić. Jasne, nie? Otóż nie – pomyłka!
Suplementy z enzymami trawiennymi to śmieci z dwóch powodów. Po pierwsze problemy z wydzielaniem enzymów mają tylko osoby genetycznie uwarunkowane (np. laktoza). Twój organizm produkuje je w wystarczającej ilości i dopóki nie masz problemów z trzustką, nie musisz uzupełniać enzymów. Po drugie – wszystkie enzymy są polipeptydami, a to oznacza, że ulegają denaturacji (zniszczeniu) w żołądku przez enzym – pepsynę i kwas solny (HCl).
Większość firm produkujących suplementy z enzymami nie wydaje dodatkowej forsy na specjalne kapsułki, które pozwoliłyby na uniknięcie niszczącej działalności pepsyny i kwasu solnego w żołądku. Dlatego działanie tych suplementów jest od razu neutralizowane przez inne enzymy obecne w ustroju.
Nie mają po prostu żadnego znaczenia dla procesów trawiennych. Obecne w ustroju enzymy, to: trypsyna, chemotrypsyna, karboksypeptydaza, amylaza, lipaza, aminopeptydaza, maltaza, cukraza, laktaza i enterokinaza. Zadko się zdarza, by występowały one w postaci kapsułek. Jeśli na opakowaniu pojawią się jakieś inne nazwy, to jesteś oszukiwany i jeśli kupisz coś takiego – będziesz zajadał zwykłe białko, tyle, że dużo droższe. Suplementy z enzymami dla kulturystów, którzy nie mają problemów z trzustką, to dla mnie pomyłka.