Medycyna przez lata wypracowała szereg leków pomagających utrzymywać ilość kortyzolu w ryzach, jednak przedłużające się ich stosowanie okazało się mieć równie negatywny wpływ na ciało, jak kortyzol. Tymczasem według badaczy można skutecznie wpływać na produkcję, ilość krążącego w żyłach oraz efekty oddziaływania kortyzolu już poprzez wprowadzenie kilku zmian.
Nauka zaczęła się interesować połączeniem zjawiska otyłości, otłuszczania organizmu oraz podniesionego poziomu cholesterolu z wpływem kortyzolu. Okazało się, że stres zmniejsza zdolność do zużywania węglowodanów przez zwyżkę ilości kortyzolu oraz skłonność do wybieranie niezbyt dobrych ich źródeł. Połączenie tych czynników daje w efekcie znaczny spadek ilości węglowodanów trafiającej do mitochondriów komórkowych, gdzie są one przekształcane na energię. To tym, wpłynie negatywnie na wydolność podczas wysiłku, spowolnienie procesu regeneracji, a także zmniejszenie zdolności do właściwej przemiany tłuszczów. To także pokazuje, jak ważne jest właściwe wykorzystanie czasu bezpośrednio po treningu, gdy występuje efekt tzw. „okienka anabolicznego”. Metabolizm jest wtedy pobudzony, co przełoży się na efektywną gospodarkę substancjami energetycznymi.
Przykładowe „złe” produkty, jak cukier, czekolada i fast-foody są także w stanie wywołać podwyższenie wydzielania kortyzolu. Naukowcy udowodnili, że już trzy filiżanki kawy dziennie mogą podnieść jego ilość na 18 godzin. Jeżeli dodamy do tego cukier, wzrost ten będzie niemal dwukrotny. Stąd też widać potrzebę spożywania posiłków często, w małych ilościach, wzbogacanych o shake’a białkowo-węglowodanowego. Poza tym pokazuje to tez potrzebę dostarczania węglowodanów w postaci złożonej.
Powyższe zabiegi są o tyle ważne, że poziomy kortyzolu po treningu zdecydowanie rosną. Zmniejszenie spożycia kalorii w tych warunkach zaowocować może negatywnymi skutkami – wiadomo bowiem, że przy redukcji spożycia kalorii o 50% ilość kortyzolu we krwi rośnie o 38%.